4.2. Materializm

Wciąż istnieją malkontenci, którzy obwiniają kapitalizm za tak zwany podły materializm. Nie mogą nie przyznać, że kapitalizm ma tendencje polepszania materialnych warunków ludzkości, ale -mówią – odrywa on ludzi od wyższych i szlachetniejszych dążeń. Karmi ciała, lecz wyjaławia dusze i umysły. doprowadza do zaniku sztuk pięknych. Minęły dni wielkich poetów i malarzy, rzeźbiarzy i architektów. Nasze czasy charakteryzują się produkcją dzieł bezwartościowych.

Ocena wartości dzieł sztuki jest całkowicie subiektywna. Niektórzy ludzie chwalą to, czym inni gardzą. Nie ma ścisłej miary określania wartości estetycznej poematu lub budowli. Ci, którzy są zachwyceni katedrą w Chartes, czy dziełami Valesqueza, niekiedy mają za prostaków tych ludzi, którzy pozostają obojętni wobec tych wspaniałości. Wielu studentów zanudza się na śmierć, gdy szkoła zmusza ich do czytania Hamleta. Jedynie osoby obdarzone iskrą umysłowości artystycznej mają zdolność oceniania i cieszenia się dziełem artysty.

Pośród tych,którzy roszczą sobie pretensje do tytułu ludzi wykształconych, występuje dużo hipokryzji. Przybierają oni minę znawców i udają entuzjazm dla sztuki z przeszłości i dla dawno zmarłych artystów. Nie wykazują tyle sympatii dla współczesnego artysty walczącego o uznanie. Udawany podziw dla starych mistrzów jest dla nich sposobem lekceważenia i wykpiwania nowych mistrzów odchodzących od tradycyjnych norm i tworzących swoje własne wzory.

John Ruskin, razem z Crley’em i Webb’ami, Bernardem Shaw i kilkoma innymi, będzie zapamiętany jako jeden z grabarzy brytyjskiej wolności, cywilizacji i dobrobytu.

Podłego charakteru, zarówno w życiu prywatnym jak i publicznym, gloryfikował wojnę i rozlew krwi, oraz fanatycznie oczerniał nauczanie ekonomii politycznej, której zresztą nie rozumiał. Zawzięcie pomniejszał zasługi ekonomii rynkowej a wychwalał bractwa. Składał hołd artystom wcześniejszych wieków, lecz gdy spotkał się z pracami żyjącego wielkiego artysty, Whistlera, do tego stopnia krytykował je, używając obelżywego i wyzywającego języka, że za zniesławienie został pozwany do sądu i uznany winnym. „Zasługą” pisarstwa Ruskina jest szerzenie przesądu, że kapitalizm oprócz tego, że jest złym systemem ekonomicznym, zastępuje piękno – brzydotą, wielkość – małością, sztukę – tandetą.

Ponieważ ludzie bardzo różnią się w ocenie dzieł artystycznych, nie jest możliwe obalenie wywodów o niższości artystycznej wieku kapitalizmu w ten sam autorytatywny sposób, w jaki można odrzucić błędy w logice rozumowania, lub ustaleniu faktów doświadczalnych. tymczasem żaden zdrowo myślący człowiek nie miałby odwagi na tyle, aby pomniejszać wielkość osiągnięć artystycznych wieku kapitalizmu.

Wybitną sztuką tej epoki „podłego materializmu i groszoróbstwa” jest muzyka. Wagner i Verdi, Berlioz i Bizet, Brahms i Bruckner, Hugo Wolf i Mahler, Puccini i Richard Strauss, co za znakomita kawalkada! Co za epoka, w której tacy mistrzowie jak Schumann i Dionizetti byli zaćmiewani przez wciąż wyższej klasy geniuszów!

Były też wielkie powieści Balzaca, Flauberta, Maupassanta, Jensa Jacobsena, Prousta i poematy Wiktora Hugo, Walta Whitmana, Rilkiego i Yeatsa. O ileż biedniejsze byłoby nasze życie, gdybyśmy nie mieli możności zapoznania się z pracami tych wielkich i wielu innych nie mniej wspaniałych pisarzy.

Nie zapomnijmy również o francuskich malarzach i rzeźbiarzach, którzy uczyli nas nowych sposobów patrzenia na świat i cieszenia się światłem i kolorem.

Nikt nigdy nie kwestionował, że wiek ten jest okresem rozkwitu działalności naukowej we wszystkich dziedzinach; lecz, mówią malkontenci, to są głównie dzieła specjalistów, podczas gdy brakuje „syntezy”. Trudno byłoby w bardziej absurdalny sposób interpretować nauczanie nowoczesnej matematyki, fizyki i biologii. A co z książkami filozofów jak Croce, Bergson, Hussler i Whitehead?

Każda epoka ma swój własny charakter w dziedzinie osiągnięć artystycznych. Imitacja dzieł sztuki przeszłości nie jest sztuką, jest zwyczajem. Dziełu nadają wartość te cechy, które wyróżniają go od innych i przydają mu to, co nazywamy stylem epoki.

Pod jednym względem wielbiciele przeszłości wydają się być usprawiedliwieni. Ostatnie pokolenia nie przekazały przyszłości takich monumentów jak piramidy, greckie świątynie, gotyckie katedry i kościoły, pałace renesansowe i barokowe. W ostatnich stu latach zbudowano wiele kościołów i nawet katedr, a jeszcze więcej budynków rządowych, szkół i bibliotek, ale z zasady nie wykazują one żadnej oryginalnej koncepcji; odzwierciedlają lub łączą w sobie, rozmaite stare style. Jedynie w charakterze domów mieszkalnych, budynków biurowych i domów jednorodzinnych zauważyć można coś co można zakwalifikować jako styl architektoniczny naszych czasów. Aczkolwiek byłoby raczej nieuczciwością nie doceniać niezwykłej wielkości takich widoków jak panorama wieżowców Nowego Yorku, to jednak można przyjąć, że nowoczesna architektura nie osiągnęła indywidualnego charakteru stylu wieków przeszłych.

Przyczyny są różne. Odnośnie budowli kościelnych – wyraźny konserwatyzm kościołów ulega innowacji. Z przemijaniem zaś dynastii i arystokracji, dążenie do budowania nowych pałaców zasadniczo zanikło. Bogactwo przedsiębiorców i kapitalistów jest natomiast niezależnie od tego, co by opowiadali antykapitalistyczni demagodzy, na ogół na tyle mniejsze w porównaniu do tego, jakim dysponowali książęta i królowie, że nie mogą sobie pozwolić na takie luksusowe pałace i budowle jak Wersal czy Escorial. Przeważnie decyzja projektowania budynków rządowych nie pochodzi od despotów mających, wbrew opinii publicznej, swobodę w wyborze mistrza, którego cenili, i w popieraniu projektu, często wydającego się skandalicznym większości poddanych. Natomiast komitety i komisje nie są skłonne do przyjmowania pomysłów odważnych pionierów. Wolą się nie wychylać. Chyba nigdy nie było takiej epoki, w której wielu ludzi byłoby gotowych do chwalenia sztuki im współczesnej. Podziw i uznanie dla żyjących wielkich pisarzy i artystów ograniczone były do małych kręgów wielbicieli. To nie zły smak tłumów jest cechą kapitalizmu, ale fakt, że dzięki kapitalizmowi tłumy obdarzone bogactwem materialnym stały się żądne literatury, której narzucają swój zły smak. Rynek książkowy zalewany jest strumieniem sztuki podrzędnej jakości dla półbarbarzyńców, ale to nie przeszkadza wielkim autorom w tworzeniu dzieł o niepospolitej wartości. Krytycy płaczą nad rzekomym upadkiem rzemiosła. Na przykład, przeciwstawiają stare meble, które się zachowały w zamkach arystokratycznych rodzin europejskich i w kolekcjach muzealnych, tanim meblom wytwarzanym na wielką skalę przez przemysł, ale nie zauważają, że owe okazy kolekcjonerskie robione były wyłącznie dla bardzo zamożnych. Rzeźbionych komód i inkrustowanych stołów nie znajdowano w nędznych domach biedniejszych warstw społeczeństwa. Ci, którzy narzekają na tanie meble przeciętnego Amerykanina powinni pojechać na południe i zobaczyć lepianki meksykańskich rolników, gdzie mebli w ogóle brak. Gdy nowoczesny przemysł zaczął zaopatrywać masy w sprzęt odpowiadający wyższej stopie życiowej, głównym jego celem była jak najtańsza produkcja, bez zwracania uwagi na wartości estetyczne. Później, gdy rozwój kapitalizmu spowodował wzrost stopy życiowej mas, przemysł stopniowo nastawił się na produkcję rzeczy, którym nie brak dobrego wykończenia i piękności. Tylko romantyczne uprzedzenia mogą skłonić widza do nie zwracania uwagi na fakt, że coraz więcej mieszkańców krajów kapitalistycznych, żyje w otoczeniu, którego nie można nazwać nieładnym.