Max More „Ku posthumanizmowi”

– Bawicie się w Boga…
– Ktoś musi!

Steve Martin The Man With Two Brains

Czy powinniśmy się bawić w Boga? Moglibyśmy się spodziewać, iż humaniści po tym jak zaakceptowali fakt, iż nie istnieje żaden nadprzyrodzony stwórca, przyczyna czy cel wszechrzeczy odpowiedzą na to pytanie twierdząco. Niestety wielu z nich, aczkolwiek twardo stojących po stronie rozumu, nauki i technologii, a zatem przeciwstawiających się inspirowanym religijnie dogmatom, nadal obawia się swego prometejskiego pędu do rzucenia wyzwania bogom.

Strach ten objawia się zwłaszcza w powszechnej (acz nie uniwersalnej) reakcji humanistów na technologiczną możliwość osiągnięcia nieśmiertelności, czy choćby wyeliminowania procesu starzenia. Wielu humanistów nawet, jeśli wierzy w możliwość zaistnienia tak monumentalnego odkrycia wzdryga się na myśl o jego konsekwencjach. „To nienaturalne”. „Życie bez śmierci pozbawione byłoby sensu”. „Nie chcę żyć dłużej niż jest mi to dane”. Nie tylko fizyczna nieśmiertelność, ale także możliwość pozyskania nadludzkiej (lub postludzkiej) inteligencji i sprawności wzbudza w nich niepokój. Dowód takiej postawy odnajdziemy w wielu odcinkach uosabiającego humanistyczne wartości serialu Star Trek – transcendencja prostego człowieka zawsze skutkuje w nim katastrofą, o czym mogliśmy się przekonać już z drugiego epizodu zatytułowanego „Where No Man Has Gone Before”.

Od tego rodzaju opowieści zalatuje zgnilizną podobna do tej, jaka bije z opowieści o Ikarze, Frankenstainie czy Wieży Babel. Ludzie powinni zaakceptować swe ograniczenia. Nie konstruujcie skrzydeł, nie wznoście sięgających niebios wież. Nie rzucajcie wyzwania śmierci. Leczcie chorych, ale nie wzmacniajcie zdrowych.

Brak wiary i odwagi humanistów wyjaśnia dlaczego tak wiele osób dzielących z nimi podstawowe wartości i cele zaczyna się powoli nazywać transhumanistami. Jak sugeruje już sama nazwa transhumaniści z radością czekają na naszą postludzką przyszłość i przystosowują do niej swe poglądy i życie. Najbardziej zorganizowaną grupą transhumanistów są extropianie (można ich także spotkać wśród grup działających na rzecz wydłużania ludzkiego życia lub eksploracji kosmosu), rozwijający swe wizje na temat techniki, nauki, filozofii, a nawet sztuki w piśmie Extropy. The Journal of Transhumanist Thought, w newsletterze Extropy Inst., na internetowych listach dyskusyjnych i naukowych konferencjach. Extropianie mają swoją własną wizję transhumanizmu obejmującą kilka celów i wartości, takich jak chęć nieograniczonej ekspansji, samodoskonalenie, dynamiczny optymizm, inteligentne technologie i spontaniczny porządek. Extropianami są wszyscy ci, którzy świadomie dążą do poszerzenia własnej „ekstropii”, czyli miary inteligencji, zgromadzonej informacji, energii, długości życia, doświadczenia, różnorodności, okazji i rozwoju.

Ekstropiański transhumanizm nie tyle pozostaje w konflikcie z humanizmem, co kładzie nacisk na wybrane jego elementy. Tak dla przykładu, podzielamy większość wartości i celów wyrażonych w „Afirmacji humanizmu”, ze szczególnym uwzględnieniem, „jesteśmy obywatelami wszechświata i z niecierpliwością wypatrujemy dalszych odkryć dokonywanych w kosmosie”, „ …jesteśmy otwarci na nowe idee i poszukujemy nowych źródeł wiedzy”, „jesteśmy raczej optymistami niż pesymistami…”

Choć omawiane tutaj przeze mnie zagadnienie to „bawienie się w Boga”, nie zamierzam namawiać do tego byśmy dążyli do stania się bogami, lecz abyśmy stali się postludźmi. Mówienie o „Bogu” lub „bogach” od razu wywołuje tradycyjne, przerażające i prymitywne koncepcje jakichś ponadnaturalnych istot. Nawet jeśli staniemy się nieśmiertelni i niewyobrażalnie wręcz silni, nie będziemy ponadnaturalnymi duchami nie związanymi prawami fizyki, ani też zawistnymi i mściwymi egzekutorami judeochrześcijańskiej moralności. A zatem, pozastawiają na boku bogów zapytam: po pierwsze czy transhumanizm jest możliwy do osiągnięcia, po drugie czy powinniśmy stać się postludźmi i czy jest to warte naszego zachodu?

Czy posthumanizm jest możliwy?

Przekształcenie ludzi w postludzi może być rozpatrywane na co najmniej dwóch płaszczyznach: fizycznej i memetycznej. Fizycznie staniemy się postludźmi wtedy, gdy dokonamy tak fundamentalnych i daleko idących modyfikacji odziedziczonych genów, fizjologii, neuropsychologii i neurochemii, że nie będziemy już mogli być klasyfikowani jako przedstawiciele homo sapiens. Na płaszczyźnie memetycznej możemy oczekiwać, iż postludzie będą mieli inną strukturę motywacyjną, czy choćby możliwość dokonywania w niej zmian o ile będą sobie tego życzyli. Dla przykładu w grę tu może wchodzić zmiana lub kształtowanie orientacji seksualnej, całkowita lub czasowa kontrola nad odruchami emocjonalnymi dokonywana przez manipulowanie sferą neurochemiczną.

Oczywistym jest, że już dokonaliśmy pewnego kroku na drodze ku posthumanizmowi. Zaczęliśmy bezpośrednio ingerować w naszą strukturę genetyczną by naprawiać błędy natury. Używamy Prozac, Piracetam, Hyderginę i Deprenyl by wpływać na naszą psychikę, zwiększać koncentrację i zwalniać starzenie się mózgu. Rozwój środków neurochemicznych przyśpiesza wraz, z coraz to nowszymi odkryciami technologicznymi dokonywanymi w ramach biologii molekularnej, takimi jak wspomagane komputerowo projekty molekularne czy wizualizacja struktury mózgu.

Rychła fuzja ludzi z maszynami jest oczywista dla wszystkich tych, którzy uważnie śledzą rozwój nauki. Maszyny stają się coraz bardziej organiczne, samo modyfikujące i inteligentne. Siłą napędowa tego rozwoju są badania nad sztucznym życiem, sieciami neurologicznymi, inteligentnymi robotami. Zaczynamy też wykorzystywać tę technikę na nas samych. Zaczęliśmy od szkieł kontaktowych i rozruszników serca. Trwają badania nad sztuczną siatkówką i przesyłaniem danych między naszymi neuronami a tranzystorami polowymi. Następnym krokiem będzie zapewne połączenie układu nerwowego z urządzeniami elektronicznymi. Komputery i ich interfejsy konstruowane są tak, by w coraz większym stopniu odpowiadały naszym codziennym potrzebom – z olbrzymich urządzeń tranzystorowych i tekstowych interfejsów przekształciły się w domowe urządzenia z intuicyjnymi systemami operacyjnymi, rozpoznającymi głos i obsługującymi boty. Ile jeszcze upłynie czasu zanim będziemy implantować komputery do naszych mózgów i integrować je z naszym umysłem? Może 10, może 50 lub 60 lat, ale z pewnością to nastąpi.

Już za parę lat zobaczymy jak stworzone przez nas wirusy będą modyfikować genetyczną strukturę naszych komórek, dzięki czemu uzyskamy większą kontrolę nad naszą psychiką i morfologią. Molekularna nanotechnologia, pozwoli nam w pewnej perspektywie czasowej na przejęcie całkowitej  kontroli nad strukturą otaczającej nas rzeczywistości, pozwalając nam na budowę czego tylko sobie zapragniemy atom po atomie. Będziemy mogli programować konstrukcje dowolnego obiektu fizycznego (w tym także naszych ciał) tak jak dziś to robimy z oprogramowaniem komputerowym. Rezultatem naszych działań będzie zwycięstwo nad starzeniem się i niechcianą śmiercią. Osiągnęliśmy już dwa z pośród trzech marzeń alchemików: potrafimy przekształcać obiekty i nauczyliśmy się latać. Następna będzie nieśmiertelność.

Niektórzy naukowcy zajmujący się sztuczną inteligencją i robotyką prorokują jeszcze bardziej rewolucyjne zmiany. Będziemy mogli zostać przeładowani (tj. nasza psychika, wspomnienia, emocje, wartości i odczucia) z naszych biologicznych mózgów do ich sztucznych odpowiedników. Pracując na całkowicie nowych osprzęcie np. na połączonych ze sobą neurokomputerach, nasz proces myślowy będzie mógł przebiegać nawet milion razy szybciej, co pozwoli nam na dokonywanie jeszcze dalszych i łatwiejszych modyfikacji niż te, które dziś potrafimy sobie wymarzyć.

Posthumanistyczny cel

Dlaczego mięlibyśmy wykraczać poza nas samych i nasze człowieczeństwo? Dlaczego mięlibyśmy dążyć do stania się postludźmi? Dlaczego nie mięlibyśmy zaakceptować granic naszych ludzkich możliwości i odrzucić transcendencję? Zadając te pytania sami udzielamy sobie odpowiedzi. Oświeceniowe i humanistyczne doktryny zapewniają nas, że postęp jest możliwy, że życie jest wielką przygodą i że rozum, nauka i dobra wola uwolni nas od ograniczeń przyszłości. Z pewnością możemy osiągnąć wiele pozostając ludźmi. Jednakże wyższe szczyty zdobędziemy tylko wówczas, gdy zaangażujemy swoja inteligencję, determinację i optymizm do zerwania łańcuchów ludzkiej poczwarki. Ewolucja, pomimo starań niektórych ludzi wciąż pcha nas do przodu, jednak nasze ciała i mózgi ograniczają nasze zdolności. Nasza kreatywność zmaga się z przeszkodami stawianymi nam przez naszą inteligencję, wyobraźnię i koncentrację. Starzenie się i śmierć dotyka wszystkich ludzi. Dla transhumanisty śmierć jest, by użyć słów Alana Harringtona ograniczeniem, którego ciężaru nie można już dłużej tolerować. Świadomość, że jak tylko nagromadzimy wiedzę i umiejętności, nasz organizm zaczyna się starzeć i zaczyna nam brakować energii by je spożytkować, doprowadza nas do furii. Śmierć jest najgorszą zniewagą. Dla extropian i innych transhumanistów technologiczna wojna ze śmiercią i starością jest najpilniejszym, najważniejszym i najbardziej wartościowym frontem.

Niektórzy obawiają się, że życie straci swój sens, jeśli obedrzemy je z tradycyjnych faz wyznaczanych przez starość i pewność śmierci. Bez wątpienia osiągnięcie posthumanistycznej długości życia będzie wymagało radykalnej zmiany naszego sposobu bycia, naszych instytucji i sposobu myślenia o nas samych. Jednak cel jest tego warty. Nieograniczona długość życia daje nam nowe, nieznane dotąd możliwości, zapewnia nieograniczony rozwój i poszerza horyzonty. Wieczna młodość nie tylko nie pozbawi naszej egzystencji  sensu, ale ją znacznie wzbogaci. Życie jest wartościowe wówczas, gdy stale przezwycięża własne ograniczenia, przybierając wciąż nowe formy, a nie wtedy, gdy trwa w zakrzepłej i niezmienialnej skorupie. Pęd ku zmianom jest wpisany w naszą naturę. Dostrzegamy ją zwłaszcza w naszym umiłowaniu heroicznych bohaterów i w wypaczonej formie w religijnych wierzeniach podkreślających wielkość bóstw. Lepiej jest uznać ją za naturalny porządek rzeczy, niż ignorować i gnuśnieć w stagnacji.

Współczesny paradygmat medyczny zawiera w sobie rozróżnienie charakterystyczne dla całej naszej kultury: celem jest leczenie a nie ulepszanie zdrowych organów. Lekarze upatrują swej roli w przywracaniu do zdrowia a nie w wzmacnianiu organizmu. Moim zdaniem wynika to z nad wyraz ograniczonej koncepcji „naturalnego stanu rzeczy”. Gdy leczymy chorobę przywracamy naturalne status quo, gdy walczymy ze śmiercią naruszamy boski porządek. Dlatego stosujemy leki psychotropowe, a nie dopuszczamy do siebie myśli o możliwości zastosowaniu środków zwiększających inteligencję, dokonujemy operacji na otwartym sercu a wzdrygamy się na myśl o stosowaniu krioniki na żywych osobach.

Tymczasem powinniśmy postrzegać transhumanistyczną transcendencję jako naturalną. Natura ma zapisaną w sobie tendencję do poszukiwania nowych złożonych struktur, do prześcigania samej siebie i tworzenia bardziej efektywnych form. Dostrzegał to Nietzsche, formułując swoje spostrzeżenia na temat powszechnego dążenia do siły. Dziś dzięki współczesnym teoriom organizacji, ewolucji i mechanicznego życia widzimy to jeszcze wyraźniej. Przekraczanie kolejnych barier leży w ludzkiej naturze. Pęd ku zmianom decyduje o istocie naszego bytu.

Nikt nie ukarze nas za otwarcie Puszki Pandory, za przyprawienie sobie skrzydeł postludzkiej inteligencji i wiecznej młodości. Stare mity powstrzymujące nas przed dokonaniem radykalnych zmian są reliktami przeszłości, w której żyliśmy na krawędzi zagłady. Nowe technologie, które zmieniają sposób życia mogły doprowadzić do zagłady prymitywnych ludzi. Owszem, musimy być ostrożni modyfikując naszą strukturę genetyczną, fizjologię czy sposób, w jaki działa nasz umysł, jednak nie powstrzymujmy się przed tym ze strachu przed naruszeniem „świętości życia”.

Życie i inteligencja nigdy nie powinny podlegać stagnacji, w ich naturze leżą ciągłe zmiany i przeskakiwanie kłód, jakie natura rzuca pod nogi nieustającego rozwoju. Niech naszym celem będzie nieustająca i dynamiczna kontynuacja tego procesu. Celem religii jest nasze zjednoczenie z Bogiem, wyższą istotą. Prawdziwym humanistycznym celem extropian jest nasza wieczna ekspansja i rozwój. Ludzkość nie może stać w miejscu, powstrzymywanie naszego dążenia w dal, wzwyż, wszerz byłoby zdradą dziedzictwa odziedziczonego w genach i psychice. Podążajmy ku posthumanizmowi, który dziś ledwo ogarniamy.

Wiara w Boga to prymitywny zabobon wynaleziony przez przesądnych ludzi, którym dopiero co spadła z oczu zasłona ignorancji i niewiedzy. Homo sapiens to tylko tymczasowa przystań na ewolucyjnej drodze ku lepszej przyszłości. Z pewnością nie osiągnęliśmy jeszcze szczytu naszych możliwości. Nadszedł już czas by przejąć ster życia we własne ręce i skierować nasz gatunek ku gwiazdom.

Nigdy więcej bogów. Nigdy więcej bezmyślnej wiary i ciągłego oglądania się wstecz. Porzućmy nasze stare formy, naszą ignorancję, słabości i śmiertelność. Przyszłość należy do postludzi.