Wywiad z Wendy McElroy

Wendy McElroy – pierwsza dama współczesnego indywidualistycznego feminizmu, autorka kilkunastu książek w tym XXX A Woman’s Right to Pornography, Sexual Corectness. The Gender-Feminist Attack on Woman, Queen Silver. The Godless Girl, The Debates of Liberty. An Overview of Individualist Anarchism, 1881-1908, oraz licznych artykułów publikowanych w tak różnorodnych periodykach jak The New Libertarian, Marie Claire, Penthouse i National Review (lektura obowiązkowa amerykańskich neo-konserwatystów). Redaktorka naczelna wortalu ifeminist.com, pracownik naukowy Independent Institute oraz aktywna blogerka. Wywiad przeprowadzony w 1999 roku przez Alberto Mingardiego.

Prawo kobiet do pornografii – jak kobiety mogą je zabezpieczyć i dlaczego miałyby to robić?

Kobiety powinny domagać się dostępu do wszelkich informacji na temat seksualności, włącznie z pornograficznymi zdjęciami dorosłych osób dobrowolnie oddających się aktom seksualnym, w ramach swego prawa do poszerzania swej wiedzy na temat własnych ciał i erotycznych pragnień. Tak jak każda kobieta ma prawo do wyboru religii czy poglądów politycznych w oparciu o niecenzurowane przez rząd informacje, tak też ma ona prawo do kształtowania własnych upodobań seksualnych bez ograniczania jej dostępu do wiedzy na ten temat.
Tak długo jak w pornografię zaangażowani są uświadomieni dorośli nie jest ona wyrazem agresji, nawet w swoich najbardziej skrajnych wydaniach ukazujących zniewolenie i dominację. Obrazy ukazujące dobrowolne akty seksualne są niczym innym jak odbiciem preferencji oddających im się osób. Dają one kobiecie możliwość biernego zapoznania się z nimi i poszerzenia swej wiedzy na temat własnej seksualności.

Co więcej kobiety mają prawo nie tylko do konsumowania pornografii, ale także do uczestniczenia w niej. Jest to konsekwencja prawa do samoposiadania, a więc swobodnego i pokojowego rozporządzania własnym ciałem. Jeśli kobieta lubi pokazywać innym swe nagie ciało i czerpać z tego korzyści, to wara innym od jej wyboru. Odmawianie jej tego prawa jest równoznaczne z odebraniem jej prawa do podejmowania decyzji dotyczących własnego życia. Takie stanowisko wiąże się z uznaniem, że jej ciało należy do kogoś innego – rządu, kościoła czy społeczeństwa – i przekreśla możliwość decydowania o własnym losie.

Obecnie w Europie, zwłaszcza we Włoszech i Szwecji trwa istna nagonka na prostytucję. Jaki jest Twój punkt widzenia na ta sprawę?

Cóż, osobiście nigdy nie zdecydowałabym się na zostanie prostytutką i nie zamierzam nikogo namawiać do dokonania takiego wyboru. Jako nastolatka uciekłam z domu i będąc bez grosza przy duszy musiałam się poważnie zastanowić nad sprzedawaniem własnego ciała by móc się wyżywić i ubrać. Piętno społeczne jakim naznaczony jest ten zawód zniechęciły mnie do „wyjścia na ulicę”. Jednak gdy zbierałam materiały do swoich publikacji przeprowadziłam wiele wywiadów z amerykańskimi prostytutkami – inteligentnymi, atrakcyjnymi i dojrzałymi kobietami, które utrzymywały, iż prostytucja była ich świadomym wyborem. Większość dziwek z którymi rozmawiałam utrzymywała, iż nie były ani ekonomicznie, ani też w inny sposób zmuszane do prostytucji. Swój wybór tłumaczyły przyjemnością jaką czerpały z ekshibicjonizmu, chęcią zarobienia dużych pieniędzy w krótkim czasie, czy potrzebą zamanifestowania sprzeciwu wobec drobnomieszczańskiej moralności. Jako feministka nie mogę odmówić racji ani tym kobietom, które zapewniają, że prostytucja jest ich świadomym wyborem, ani tym które wyznają, iż zostały do tego zmuszone. Jestem przekonana, że decyzje każdej kobiety winny być szanowane nawet wówczas gdy są one sprzeczne z wyznawanymi przez większość wartościami. Gdy kryminalizuje się to co kobieta chce zrobić z własnym ciałem, a prostytucję czyni się przestępstwem nie chroni się kobiety. W ten sposób można ją tylko narazić na prześladowanie przez policję i wymiar sprawiedliwości. Gdy prostytutkę czyni się kryminalistką przestaje być istotne czy dobrowolnie wybrała ona ten styl życia czy nie. Jeśli wybrała go świadomie, uznanie jej wyboru za nielegalny pozbawia ją jej fundamentalnego prawo do korzystania z własnego ciała w zgodny z jej wolą i niezagrażający nikomu sposób. Jeśli zaś została zmuszona do prostytucji siłą, wtrąca się ją do więzienia i pogłębia tym samym jej krzywdę. Jedyną rozumną i ludzką odpowiedzią na prostytucje jest jej całkowita legalizacja i wyciągnięcie z szacunkiem i zrozumieniem ręki do tych kobiet, które się na nią decydują.

Wspomniałaś o dziwkach jako antyspołecznych rebeliantkach. Z jakich powodów one się buntują?

Jest wiele powodów dla których te kobiety postępują tak a nie inaczej. Ja mogę Ci podać jedynie te które sama poznałam dzięki rozmowom z prostytutkami. Niektóre z nich lubią ekshibicjonizm oraz społeczny fetorek jaki unosi się nad prostytucją. Dla innych prostytucja jest końcowym etapem buntu przeciwko wychowaniu w poczuciu wstydu przed seksem i własnym ciałem. Dla call girls, znajdujących się na szczycie tej społeczności, wybór ten dyktują czynniki ekonomiczne – zamiast zarabiać 30 tys. dolarów rocznie zasuwając ponad 40 godzin w tygodniu, zarabiają setki tysięcy dolarów pracując parę godzin w tygodniu. Wiele prostytutek odrzuca hipokryzję amerykańskiego społeczeństwa, uosabianą przez seksualne fiasko Billa Clintona. Ich zdaniem seks, w który one są zaangażowane, jest dużo bardziej uczciwy, otwarty i przyzwoity niż ten uprawiany przez Prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Chcę jednak abyś zrozumiał, iż to co do tej pory powiedziałam nie powinno być traktowane jak deklaracja wyzwolenia seksualnego wszystkich prostytutek. Jestem pewna, że wiele kobiet nie jest szczęśliwa „wychodząc na ulicę” i gdyby tylko mogły natychmiast porzuciłyby ten styl życia. Utrzymuje jedynie, ze wiele dziwek weszło na tą ścieżkę dobrowolnie i nadal nią kroczy gdyż w pełni zaspokaja ona ich potrzeby psychologiczne i inne.

Feminizm bardzo często przeciwstawiany jest indywidualizmowi. Jak Tobie udaje się pogodzić te stanowiska?

Rozłam do jakiego doszło w obrębie ruchu feministycznego spowodowany jest głównie przeciwstawnymi definicjami „klasy społecznej”. Przedstawicielki głównego nurtu feminizmu zazwyczaj posługują się post-marksistowską definicją „klasy” opartą na płci, przez co interesy kobiet przeciwstawiają interesom mężczyzn. Męska kultura określana mianem patriarchalnej jest w nim postrzegana jako główny przejaw opresji kobiet. Tymczasem w tradycji indywidualistycznej, począwszy od Bastiata i Oppenheimera, klasy społeczne różnicowane są w oparciu o ich relacje z państwem. W myśl tego poglądu istnieją dwa sposoby zaspokajania własnych potrzeb – ekonomiczny, w drodze dobrowolnej wymiany, oraz polityczny, po przez przemoc. Klasa polityczna jest wrogiem klasy ekonomicznej, gdyż okrada ją z owoców jej pracy. Jak z tego wynika, najistotniejsza różnica pomiędzy głównymi odłamami feminizmu polega na tym, że dla indywidualistycznych feministek płeć jest nieistotna, gdyż przedstawiciele obu mogą należeć tak do jednej, jak i drugiej klasy. Co więcej, ich struktura jest płynna – możliwe jest przejście z jednej do drugiej. Być może to jest powód, dla którego indywidualistyczne feministki z radością witają w swych szeregach mężczyzn i rzadko odnoszą się z niechęcią do płci przeciwnej, co jest nagminne w innych nurtach feminizmu.

Kiedy po raz pierwszy zetknęłaś się z libertarianizmem?

Pierwszy krok na ścieżce prowadzącej do libertarianizmu postawiłam mając 15 lat, gdy po raz pierwszy przeczytałam powieść Ayn Rand „We the Living”. Szybko stałam się gorąca zwolenniczką książek Ayn, ale za sprawą spotkania z Murrayem Rothbardem odrzuciłam jej filozofię – obiektywizm – na rzecz indywidualistycznego anarchizmu. To on przekonał mnie, że z państwem minimum jest jak z HIV, AIDS wprawdzie nie masz ale zdrowy też nie jesteś. Ograniczony w swej władzy rząd może być co najwyżej przystankiem na drodze do celu jakim jest totalna abolicja państwa.

Jeśli zaś chodzi o to dlaczego stałam się wolnościowcem… Jestem gorącą zwolenniczką wolności słowa, które moim zdaniem stanowi podstawę dla wszystkich innych praw człowieka, gdyż pozwala na gromadzenie informacji i decydowanie o tym co jest prawdą, a co fałszem. Wolność działania, przy założeniu, że są to działania pokojowe, opiera się wyraża tą samą zasadę. Ludzie mają prawo do zdobywania wiedzy metoda prób i błędów. Pochodzę z biednej rodziny i przez dłuższy czas żyłam na ulicy. Bez dostępu do bibliotek i informacji, bez swobody podjęcia pracy i zarabiania, nigdy nie wybiłabym się ze społecznych nizin. Nie chcę odmawiać podobnej szansy innym. Dla mnie libertarianizm to nic innego jak powszechna przyzwoitość. Szanuje prawa innych gdyż rozumiem, że możliwość kontrolowania własnego życia zwiększa szanse na szczęśliwe życie.

Jak zapatrujesz się na działalność Libertarian Party? L. Neil Smith określił ich niedawno mianem „wolnościowców z Vichy”. Zgodziłabyś się z tym zdaniem?

Uważam się za indywidualistyczną anarchistę, przedstawicielkę doktryny z której wyewoluował współczesny libertarianizm. Przez setki lat w Ameryce istniał bardzo silny opór przeciwko czynnemu i biernemu uczestniczeniu w wyborach, które indywidualiści uważali za podstawowy sposób legitymizowania państwa. Wybory pozwalają tym, którzy są u władzy na obwieszczenie wszem i wobec „jesteśmy tu z woli narodu”.

Dla indywidualistycznego-anarchisty najważniejsze w tym wszystkim jest pytanie o jednostkę, która odmówiła głosowania. Na jakiej podstawie rządzący uzurpują sobie prawo do sprawowania władzy nad jej życiem. Jeśli podobnie jak ja wierzysz, że każdy człowiek jest właścicielem swojego ciała i ma pełne prawo do korzystania z niego w każdy nie zagrażający innym sposób, to jak inny podmiot może uzyskać władzę ingerowania w nasze pokojowe zachowania. Moim zdaniem jedyna podstawą do takiej ingerencji jest przekazanie jej takiego uprawnienia w drodze niewymuszonej umowy. Oznacza to, że politycy mogą sobie uzurpować najwyżej prawo do sprawowania władzy nad wyborcami, wszyscy inni pozostają poza ich jurysdykcją. Jest jeszcze wiele innych argumentów przemawiających przeciwko demokracji, ale ten jest fundamentalny.

Dlaczego „anarcho-indywidualizm”? Jakie są różnice pomiędzy indywidualistycznymi anarchistami a libertarianami?

Choć oba te ruchy maja wspólne korzenie, istnieją między nimi zasadnicze różnice. Libertarianie akceptują zazwyczaj konieczność istnienia państwa-minimalnego, dla którego ramy wyznaczył John Locke w „Drugim traktacie o rządzie”. Państwo to wykonywałoby jedynie te zadania, które są niezbędne dla ochrony bezpieczeństwa obywateli i ich mienia – takich jak sprawowanie władzy sądowniczej.

Anarchoindywidualiści twierdzą, iż państwu nie przysługuje żadne, dające się uzasadnić prawo do sprawowania jakiejkolwiek jurysdykcji nad pokojowo zachowującymi się jednostkami. Preferują oni rozwiązywanie wszelkich problemów społecznych w drodze dobrowolnych umów i takowej kooperacji. W swych licznych pracach przedstawiają poparte historycznymi przykładami wizje prywatnych sądów i agencji ochrony.

Jest również pewna psychologiczna różnica. Nieżyjący już anarchoindywidualista Murray N. Rothbard napisał kiedyś wspaniały artykuł zatytułowany „Czy nienawidzisz państwa”, w którym wskazywał na najistotniejsze różnice pomiędzy minarchistami (zwolennikami państwa minimum), a anarchistami. Jego zdaniem libertarianie nie nienawidzą państwa, chcą wyeliminować pewne jego aspekty, sprywatyzować inne i zachować nad nim kontrolę. Z kolei anarchiści upatrują w nim zinstytucjonalizowanej przemocy, ucieleśnienia wszystkiego co gwałci spokój społeczny. Państwo nie może być zreformowane, nie może być użyte do dobrych celów. Musi być wyeliminowane. Dlatego też konsekwentni anarchiści odmawiają udziału wyborach, ani w żaden inny sposób nie uczestniczą w demokracji. Będąc ateistką nie klękam przed ołtarzem, jako anarchoindywidualistka nie głosuję. Tymczasem dla libertarian uczestnictwo w wyborach to podstawowy sposób realizacji swych wolnościowych postulatów.

Niedawno w antologii „Free Space” ukazał się Twój wiersz. Co łączy Wendy McElroy z poezją?

Emma Goldman powiedziała kiedyś, że jeśli nie będzie mogła tańczyć, to nie będzie to jej rewolucja. Ja również uważam, że w życiu musi chodzić o coś więcej niż tylko politykę. Kocham poezję. Dobry wiersz doprowadza mnie do płaczu, ja zaś doprowadzam swoich znajomych do rozpaczy godzinami recytując je na głos. Nie jestem wybitną poetką – do czego przyznaje się bez bicia – ale to nie powstrzymuje mnie przed jej tworzeniem. Zaczęłam pisać gdy miałam pięć lat. W końcu nie czytałam tych wszystkich dziecinnych książek, by po ich odłożeniu krzyknąć „pewnego dnia ja też wezmę udział w rewolucji by zapewnić sprawiedliwość”. Czytałam je, gdyż rozpalały moją wyobraźnię. Anarchizm reprezentuje wszystko przeciwko czemu występuje – państwo i przemoc w stosunkach społecznych. Poezja symbolizuje to za czym się opowiadam – uwolnienie niezwykłej kreatywności ludzi.

Czy mogłabyś ujawnić naszym czytelnikom jakieś szczegóły Twojej ostatniej książki?

Moja ostatnia książka jest biografią mojej najbliższej przyjaciółki, która zmarła w styczniu 99 roku w wieku 86 lat. Nazywała mnie „córką, której nigdy nie miałam”. Nikt, nigdy nie sprawił mi większego komplementu. Nazywała się Queen Silver. Cecil B. DeMille oparł na jej biografii swój słynny film „Bezbożna dziewczyna” (1929). Już jako nastolatka zasłynęła jako wolnomyślicielka. W wieku siedmiu lat wygłosiła kilka wykładów, które wprawiały w osłupienie naukowców i przyciągały setki osób. Praca, w której polemizowała z poglądami chrześcijańskiego fundamentalisty Williama Jenningsa Bryana była hitem wydawniczym w czasie Małpiego Procesu. W całym kraju rozprowadzono setki tysięcy jej egzemplarzy. W wieku 13 lat wydawała słynne na cały świat pismo, o którym dzisiaj już niemal zupełnie zapomniano i które jest tak unikatowe, że w swych zbiorach nie ma go nawet Biblioteka Kongresu (odpowiednik Biblioteki Narodowej). Ja mam ich sporo gdyż odziedziczyłam jej prywatne zbiory.

Gdy zapoznałam się z tymi materiałami byłam zszokowana. Wiedziałam, że już jako bardzo młoda dziewczyna była agitatorką I.W.W. (International Workers of the World), nie wiedziałam jednak, że w wieku 15 lat występowała w sądzie jako obrońca w sprawie kryminalnej i wygrała! Wiedziałam, że była założycielką Dziecięcej Ligii Ateistów (Jounior Atheist League), która zyskała z wielu członków wśród uczniów amerykańskich szkół średnich. Natomiast nie było mi wiadomym, że jako 15 latka uciekła z domu, by zawrzeć małżeństwo z trzykrotnie od siebie starszym mężczyzną, zaś anulowanie ich małżeństwa trafiło na pierwsze strony gazet w Los Angeles. Wiedziałam, że wraz z matką otworzyła pierwszą socjalistyczna księgarnie w LA, nie miałam jednak pojęcia, że musiały ja porzucić po tym jak po raz trzeci ją podpalono na oczach bezczynnych policjantów. A gdy miała 10 lat… ale chyba się nieco zagalopowałam. Myślę, że będziecie musieli sami poszukać tej książki by dowiedzieć się czegoś więcej.